Jak liść, co wiosną przebudzony,
By spłonąć w ogniu jesieni czeka,
Żarem pragnąłem nieugaszonym
Jednego obdarzyć człeka...
Gdy w Martwym Mieście klejnotów blask
Łakomymi chłonęła oczami,
Szał zazdrości ułapił mą krtań pierwszy raz,
Jakby trzeci ktoś stał między nami.
Czy zesłał tylko sen mrocznego kwiat lotosu?
Przeklęty tedy sen, co gnuśny żywot kupił
I każda chwila owej niemocy, rzekłbyś trupiej,
Gdy nóż mój krwi nie rozlał i miecz nie zadał ciosu.
Czarne cienie wokół niego krążyły,
Czarne paszcze kły okrutne szczerzyły
I jak deszcz ciekła krew...
Lecz silniejsza ma miłości niźli śmierci zły czar,
Sto otchłani przebyłam i podniosłam się z mar,
By na jego pośpieszyć zew...
By spłonąć w ogniu jesieni czeka,
Żarem pragnąłem nieugaszonym
Jednego obdarzyć człeka...
Gdy w Martwym Mieście klejnotów blask
Łakomymi chłonęła oczami,
Szał zazdrości ułapił mą krtań pierwszy raz,
Jakby trzeci ktoś stał między nami.
Czy zesłał tylko sen mrocznego kwiat lotosu?
Przeklęty tedy sen, co gnuśny żywot kupił
I każda chwila owej niemocy, rzekłbyś trupiej,
Gdy nóż mój krwi nie rozlał i miecz nie zadał ciosu.
Czarne cienie wokół niego krążyły,
Czarne paszcze kły okrutne szczerzyły
I jak deszcz ciekła krew...
Lecz silniejsza ma miłości niźli śmierci zły czar,
Sto otchłani przebyłam i podniosłam się z mar,
By na jego pośpieszyć zew...