Niewidomi bogowie i zabójcy

Janabi Hatif

 

W imię uczuć,

W imię potomstwa i erozji.

Zbieram łupy i odjeżdżam dalej, niż upływ krwi,

W pyle marzycieli lub radości ocalonych,

W imię błądzących bóstw i

Kostura ślepców zagubionych w rzeźni.

O, bogowie, których imiona tyle mi dają radości!

O, ślepcy, którzy sami siebie oszukujecie,

                                                            / krzycząc w niebogłosy

w najgłębszych ciemnościach.

Zostawiam w waszych bezdomnych spojrzeniach

                                                            / moje ciało i marzę jedynie,

że razem ze mną posprzątacie trakt.

Rozbitkom została tylko duma samotności;

A przerażonym krokom obrzęd pożegnania.

A pożegnaniu, gest obciętego palca i podartych butów.

Ech, ślepcy, i wy, bogowie w otchłani pożaru!

Okrywacie się mną, a ja z chytrego szaleństwa

                                                            / chwytam szept, dotyk i ruch,

rozpalony cudzymi winami i pragnieniem czasu

(jeszcze nie obudziłem się z walki

            / pomiędzy wielbłądem przodków a smokiem postępu).

Ech, martwi przodkowie, ech, pokolenia

                                    / zagubione w naftowych śmietnikach!

Ech, wymierający księża, ślepcy i bogowie!

Pozostała tylko gorycz rozchwianego krzyku.

On przenika wzrokiem – mnie i mojego kata.

Zabójco mój, twój apetyt rośnie, kończ szybko

Swą sprawną robotę.

Zatańczę z tobą w rycie pożegnania!

Zabójca okrąża moją grzeszną głowę;

                                    / wypijmy razem moją krwią ostatni toast,

szanując twoją radość, dopóki żyję na skrzydłach,

wyobcowany.

(Taka była wola świętych i proroków...)

O, bogowie, ślepcy i ty, mój zabójco –

Zapraszam was na pożegnanie.

 

Kiedy życie osiągnie swój szczyt, stanie się pustką,

A pustka jest koroną zagubienia.

 

Bądźmy bogami, katami czy ślepcami,

Co prowadzą ślepców po bezdrożach:

Niech jeden obdarzy drugiego wzrokiem,

Bo szczytem wszystkiego jestDuma.

Inne teksty autora