Ćwiczenie o śmierci
Kiedy mi w duszy ciągle mży,
z półmrokiem w rymy toczę gry,
spowiadam mu się ze zmierzchania,
którego pewnie nie zna granic.
Jest pewna pani, proszę bardzo.
Ma imię, którym pamięć gardzi,
zbyt często już te dźwięki brzmią.
Pamięci trzeba wsparcia rąk.
Te ręce dotkną szyi skóry,
tak dowiem się, na łożu którym
przytuli mnie do swojej mgły
w miłość okrutną zamiast tych,
co mnie nie miały, zbyt kapryśne.
Ona mi z ciała blask wyciśnie,
że będę czarny aż do rana.
Tej pani imię jest - Morana.
tłum. T. M. Larczyński
Cvičení o smrti
Zatímco v duši prší mi,
hraji si s šerem na rýmy,
zpovídám se mu ze stmívání,
o kterém jistě neví ani.
Je jedna paní, jež mne mate.
Má jméno, jméno tolikáté,
že paměť je už nechce znát.
Ruce jí musí pomáhat.
Když si ty ruce k hrdlu vložím,
tu vím, tu vím, na jakém loži
mne jednou zcela přivine
ukrutnou láskou za jiné,
jež zmeškaly a neměly mne.
Ta paní z těla jas mi vymne,
že budu černý do rána.
A jmenuje se Morana.