Ćwiczenie w zmierzchu
O, zmierzchu, dokąd zmierzasz w mżawie,
o, kopuło zmierzchu nad nawą
kościoła nieba! Zeszyt w paski
w ciszy przyjmuje ma obrazki,
bolą mnie oczy, więc je przymknę,
a słabe światło we mnie wniknie
z dalekich kątów zmrocznej ciszy,
do snu mnie w końcu ukołysze.
Lecz będę wciąż przecież wspominać
uśmiech pełen rosy z muślinu.
Jest cichy, już zna mnie, nie szuka.
Aż kiedyś tu zima zapuka,
taka bez śniegu i bez lodu,
bez spojrzeń, co współczuć chcą znowu
i wtedy ten uśmiech mnie dotknie.
Z nim umrę. Nie będę samotny.
-tłum. T. M. Larczyński-
Cvičení v šeru
Ó širé šero pod deštíkem,
ó báni šera na velikém
kostele nebe! Píši tu
do žíhaného sešitu,
bolí mne oči, přivřu si je
a mírné světlo, jež se lije
z dalekých koutů stmívání,
mne ukolébá do spaní.
A přece ještě vzpomenu si
na úsměv, plný něžné rosy.
Je tichý, zná mne nejlépe.
Až jednou zima zaklepe,
ta bez sněhu a bez ledu
a bez soucitných pohledů,
uvidím zase úsměv ten.
A zemřu s ním. Ne samoten.