Mała elegia
Odeszli przyjaciele. Ma miła w dali śpi.
Na zewnątrz - wielka ciemność.
Sam sobie mówię słowa. A lampa w biel je skrzy
i z piaskiem pod oczami
wspominam matki cień. Jesienne wspominanie.
Naprawdę, w jesieni jakbym nagłą miał pewność,
co mama gdzieś robi w te dni.
Jest w domu, w pokoju. Mój dziecięcy kominek
- na biegunach mój konik przykłusuje doń ze mną -
ten dziecięcy kominek, co kafle ma dziś zimne,
ogrzewa ją. Matkę. Moją mamusię. Jest cicha,
składa ręce, ku ojcu śle myśli po nocach,
lecz on już martwy jest,
a potem dla mnie obiera owoce.
Jestem u niej. Z nią. Z pewnością zobaczysz nas gdzieś,
Boże, ty zły, ty, któryś wziął tyle.
Jaka na zewnątrz jest ciemność! Co to mówiłem?
Ach wiem, ja chciałem powiedzieć
za wszystkie godziny, w których spałem jak w niebie
i za wszystkich śpiących mi miłych,
że teraz, gdy jesień przychodzi i dni kruszeją w pył,
nie umiem być sam, tylko z lampą w tym błocie,
że siałem proso na uwrociu
i nie będę już żyć.
tłum. T. M. Larczyński
Malá elegie
Přátelé odešli. Má milá v dálce spí.
A venku velká tma je.
Slova si povídám. Jsou bílá od lampy
a napolo již usínaje
na matku vzpomínám. Podzimní vzpomínka.
Opravdu, pod zimou jako bych věděl vše,
co nyní asi dělá maminka.
Je doma, v pokoji. Má dětská kamínka,
v nimž koník houpací vždy se mnou přikluše,
má dětská kamínka, v nichž dávno netopí se,
ji zahřívají. Matku. Mou maminku. Je tiše,
ruce si sepne, myslí na otce,
který je mrtev již,
a potom pro mne loupá ovoce.
Jsem u ní. S ní. Jistě nás uvidíš,
Bože, ty zlý, který jsi tolik vzal.
Jaká je venku tma! Co jsem to povídal?
Ach vím, já chtěl jsem říci
za všechny hodiny, v kterých jsem sladce spal,
a za všechny své drahé spící,
že teď, kdy podzim přichází a vše i dny se krátí,
neumím býti sám jen s lampou, která svítí,
že sil jsem proso na souvrati
a nebudu již žíti.