Nienapisana (wiersz klasyka)
Jiří Orten
Nienapisana
Weź płaszcz, byś całkiem nie zdrętwiała
i zamknij oczy, abyś nie widziała –
nie po mej drodze pogoda ni czas.
O, tego bielma, które zakrwawiłem,
tych zmierzchów, którym słońce wróciłem
w zmierzch okrutniejszy co raz.
A ona prościuchna i nienapisana,
ona, która wiedziała, moja matka poranna,
nie wierszem, płaczem płonie.
Mówiłem słowami, cichnę także nimi.
Wzięła mi wiarę, daje dział z żywymi.
Są odpuszczone.
-przeł. T. M. Larczyński-
Nenapsaná
Vezmi si plášť, ať neprokřehneš zcela
a zavři oči, abys neviděla –
v takovém nečase, takovou cestou jdu.
Ó toho bělma, jež jsem zakrvácel,
těch západů, kterým jsem slunce vracel
v krutějším západu!
A ona prostinká a ona nenapsaná,
ona, jež věděla, ta matka mého rána,
ne veršem, pláčem sténá.
Mluvil jsem slovy, ztichám také jimi.
Vzala mi víru, život navrací mi.
Jsou odpuštěná.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się