Zachód
Śmierć zdejmie hełm i już go więcej nie nałoży
i zetrze z czoła pot,
karabin głęboko do miękkiej ziemi włoży.
Niech rodzi wśród błot!
Ach, smutne owoce, potężnie podlewane,
kto was nazrywa?
Przebrzydły kogucik pieniem złowieszczy ranę,
wieki już się kiwa,
i rwie cicho moje, śród pól je z ambon wiedzie
ku spazmom w dno rzeczne.
Ogrody wieczorne, mord ogniem z was miecie!
Ogrody bezpieczne!
-tłum. T. M. Larczyński-
Západ
Smrt sejme helmici a už ji nenasadí
a setře z čela pot
a pušku hluboko do měkké země vsadí.
Ať vydá plod!
Ach smutné ovoce, nesmírně zalévané,
kdo si tě natrhá?
Ošklivý kohoutek, od věků na čekané,
zlověstně kokrhá
a trhá ticho mé a odvádí je navždy
k blátu a ke křeči.
Zahrady večerní, hořící ohněm vraždy!
Zahrady bezpečí!