Aż nadto
prawd z odciętymi nogami
i nowości z kneblem w ustach.
Aż nadto
cudzysłowów oplatających rzeczywistość,
księży zabijających drzwi deskami na krzyż,
młodzieńców kładących się z rowerami do łóżka,
nie zamieszkanych ptaszarni miłości,
oparzelin szukjacych ostrza noża,
marynowanego śledzia rodzinnego życia
i teratrów otwierających się na królewskie stajnie.
Aż nadto
łabędzi,które przeżyły swoje pałace,
igieł,które nagle wystają z ud,
panien młodych oślepionych blaskiem skrzyzowanych korkociągów,koni rozbijających kopytami drzwi,
żeby pozostawić bezużyteczną banderolę,
o tak,aż nadto,aż nadto
niemowląt w stukilogramowych cielskach
i samochodów-cystern przyozdobionych białymi astrami,
gwiazd,które nigdy ni spadają,
i gwiazd spadających nieprzerwanie,
psów w domach i kominków bez ognia,
przedziałków na głowie i wijów w uchu,
zimowych much i czkawki,i w ykrzywionych obcasów,
i końskiego włosai wyłażącego z klap marynarki.
Aż nadto,
aż nadto
wszystkiego,co fałszywe,bezużyteczne,przestarzałe,
a nigdy nie dość tego,co niezbędne,istotne,
tego co żyje pełnym życiem.