Magrelli Valerio

 

Przed ostatnim zakrętem dnia

zbieram słowa z którymi zasnę:

wieczorami odzyskują one

szaty swe ciężkie i roztropne.

Chłód ich jest miarowy

i jak cegły w szeregu wiążą się

z białym wapnem kartki.

Mur ten zstępuje w dół

powoli przepływają znaki.

Nie ma w nim okna ani szczeliny

lecz staranna i dręcząca

troska o ścisłe zespolenie.

Chciałbym aby był to jeden wizerunek

pączek jeszcze twardy i zamknięty który

ogrodnik odrywa i siebie nim obdarza.

 

Inne teksty autora