Wiersz osobisty

O´hara Frank

Kiedy ostatnio w porze lunchu wychodzę na spacer
mam w kieszeni tylko dwa amulety
starą rzymską monetę do Mike'a Kanemitsu
i główkę nitu co odpadł od walizki
kiedy byłem w Madrycie pozostałe nigdy nie
przyniosły mi większego szczęścia choć prawdą jest
że mi pomogły wytrzymać w Nowym Jorku
lecz teraz jest mi na razie dobrze i ciekawie

przesuwam się przez połyskującą lepkość
mijając zalany House of Seagram z jego
obibokami i budowę po lewej co zagrodziła
chodnik gdyby kiedyś udało mi się
zostać robotnikiem budowlanym bardzo proszę
o taką srebrną czapkę i dochodzę do
Moriarty'ego gdzie czekam na LeRoia i
słyszę kto tak naprawdę chce tym wszystkim
kręcić przez ostatnie pięć lat w drużynie
mam średnią trafień .061 to wszystko, i wchodzi
LeRoi i mówi, że wczoraj wieczorem przy wejściu do
BIRDLANDU Miles Davis dostał od gliniarza 12
pał jakaś pani prosi nas o pięć centów
na okoliczność pewnej okropnej choroby
ale nie dajemy jej nie lubimy okropnych chorób, potem

idziemy na rybę i piwo jest chłodno ale
tłoczno ustalamy że nie lubimy Lionella
Trillinga, lubimy Dona Allena nie za bardzo
lubimy Henry'ego Jamesa lubimy Hermana Melville'a
nie chcemy się nawet znaleźć na poetyckim
deptaku w San Francisco chcemy po prostu być bogaci
i w srebrnych czapkach chodzić po dźwigarach
ciekawe czy choć jedna osoba z tych 8 000 000 myśli
o mnie kiedy wyciągam do LeRoia rękę na pożegnanie
i kupuję sobie pasek do zegarka i wracam
do pracy szczęśliwy na myśl że może tak

[27 sierpnia 1959]





(przełożył Piotr Sommer)

Inne teksty autora