Zaczyna się od jednego albo dwóch żołnierzy
Po których idzie jeszcze jeden albo dwóch,
Niosąc koszyki na ramionach.
Wygląda na to, jakby szli na dzikie ptactwo
W zupełnie inne Boże Narodzenie –
Tak delikatnie i ostrożnie kroczą.
Nikt nie jest pewien, co należy robić.
Przystają wszyscy, gdy przystaje jeden.
Zapala się ognisko. Niektórzy rozkładają
Na zamarzniętej ziemi zielona kurtki.
Wyciąga się polską wódkę, owoce i chleb
I puszcza się je w koło.
Stara germańska pieśń
I prawa Cierpliwości to sekrety
Co wkrótce będą ich własnością.
Spokojnie dopalają ostatnie papierosy
I jak sobotni kochankowie, gdy już po wszystkim,
Mogliby wstać ze swoich materaców
By złożyć sobie gratulacje
Oraz wymienić nazwisko i adresy.
(tłum. Piotr Sommer)
Po których idzie jeszcze jeden albo dwóch,
Niosąc koszyki na ramionach.
Wygląda na to, jakby szli na dzikie ptactwo
W zupełnie inne Boże Narodzenie –
Tak delikatnie i ostrożnie kroczą.
Nikt nie jest pewien, co należy robić.
Przystają wszyscy, gdy przystaje jeden.
Zapala się ognisko. Niektórzy rozkładają
Na zamarzniętej ziemi zielona kurtki.
Wyciąga się polską wódkę, owoce i chleb
I puszcza się je w koło.
Stara germańska pieśń
I prawa Cierpliwości to sekrety
Co wkrótce będą ich własnością.
Spokojnie dopalają ostatnie papierosy
I jak sobotni kochankowie, gdy już po wszystkim,
Mogliby wstać ze swoich materaców
By złożyć sobie gratulacje
Oraz wymienić nazwisko i adresy.
(tłum. Piotr Sommer)