Ballada o smutnej pani, która umarła

Poezja słowacka

Czerwono już zachodziło słonko za granie, za granie.

W drzewach z lękiem szeleściło, co nie było, to się stanie, to się stanie.

 

I płonęły ogniem strzechy, ogniem strzechy

I wzywały na ratunek grzechy, złudne grzechy.

 

Dwoje mocnych rąk się kołysało, z lekka kołysało,

Tych dwoje rąk by wszystko, wszystko przebolało.

 

Grzech...? a przecie jakże mało siły, mało siły!

A te grzechy tak kusiły, tak kusiły!]

 

Tylko serce zrozumiało (i zadrżało niby listek):

Że jest smutne, bo tak czyste, bo tak czyste...



tłum. Anna Kamieńska

Inne teksty autora