Czerwono już zachodziło słonko za granie, za granie.
W drzewach z lękiem szeleściło, co nie było, to się stanie, to się stanie.
I płonęły ogniem strzechy, ogniem strzechy
I wzywały na ratunek grzechy, złudne grzechy.
Dwoje mocnych rąk się kołysało, z lekka kołysało,
Tych dwoje rąk by wszystko, wszystko przebolało.
Grzech...? a przecie jakże mało siły, mało siły!
A te grzechy tak kusiły, tak kusiły!]
Tylko serce zrozumiało (i zadrżało niby listek):
Że jest smutne, bo tak czyste, bo tak czyste...
tłum. Anna Kamieńska