Była sobie młoda pani
Za górami, za lasami,
Chciała ogrzać zziębłe dłonie,
Lecz żar opadł popiołami.
Był też sobie chłopiec młody
Za górami, za lasami,
Rozpalił jej ogień jasny
Swego serca drzazeczkami.
Płomień grzeje, ale pani:
„Zimno!” – mówi – „odejść muszę!”
„Grzej się, pani: - chłopiec woła
i dokłada w ogień duszę.
Ogrzała się młoda pani
Za górami, za lasami.
Stary handlarz młodej paniPopiół spłaca talarami.
tłum. Anna Kamieńska