Włoch z Grecji Pierwszy wieczór ateński, rozległe pożegnanie Konwojów które defilują przed twoim znużonymi Szatami w długim półmroku. Jak żałobę Odrzuciłem lato w zakręcie I morzem i pustynią jest przyszłość Bez pół roku. Europo Europo która patrzysz na mnie kiedy schodzę bezbronny i pogrążony w wątłym micie wśród zastępów bestii, jestem twoim synem w ucieczce który nie zna wroga prócz własnego smutku czy może wskrzeszonej łagodności jezior i listowia za ucichłymi krokami, moje szaty to pył i słońce, idę się przekląć, pogrążyć na lata. Pireus, sierpień 1942 Z tomu Diario d’Algeria, 1947