Pod drżącą powieką
Sny targają włóknami nerwów,
Umysł chłonie, a zamknięte oko widzi
Przestrzenie płynące pod światłem słonecznym,
Światy umarłych, Bardo, światy umysłu
I grozę bezsłonecznego obrządku jaskini,
Spotkanie świadomych mnichów-włóczęgów
Przywianych wichrem Karmy z piekła
Do nieskończonego zmiennego piekła,
Życie i śmierć ubite
Na pianę rzeczywistości (wiatr deszcz
Ludzkie królestwa pełne żądzy) ponad zimnym
Zawieszonym w bezkresie nieznanym, poniżej
Sztuka i Historia, wszystkie myśli ludzkości,
Okultystyczne i czarnoksięskie zło na wskroś prawdziwe.
Cienka krawędź natury wznosi się krucha
Bezbronna ze swą miłością, czującym kamieniem
I ciałem, ponad mrocznymi snami narkotycznej śmierci.
Nie mogę stracić chmur, nie możemy odejść.
Uczymy się kochać dopuszczając grozę.
Tam w dali i wewnątrz, całe piękno
Seksu świadomego nauką i akceptacją miłości.
Dzień po dniu wizje tej chorej
Skrzącej się istoty, zasłuchanej w siebie, śniącej
O rozkwicie ludzkiego umysłu,
Która na koniec rzuca wszystko i otwiera oczy.
Sny targają włóknami nerwów,
Umysł chłonie, a zamknięte oko widzi
Przestrzenie płynące pod światłem słonecznym,
Światy umarłych, Bardo, światy umysłu
I grozę bezsłonecznego obrządku jaskini,
Spotkanie świadomych mnichów-włóczęgów
Przywianych wichrem Karmy z piekła
Do nieskończonego zmiennego piekła,
Życie i śmierć ubite
Na pianę rzeczywistości (wiatr deszcz
Ludzkie królestwa pełne żądzy) ponad zimnym
Zawieszonym w bezkresie nieznanym, poniżej
Sztuka i Historia, wszystkie myśli ludzkości,
Okultystyczne i czarnoksięskie zło na wskroś prawdziwe.
Cienka krawędź natury wznosi się krucha
Bezbronna ze swą miłością, czującym kamieniem
I ciałem, ponad mrocznymi snami narkotycznej śmierci.
Nie mogę stracić chmur, nie możemy odejść.
Uczymy się kochać dopuszczając grozę.
Tam w dali i wewnątrz, całe piękno
Seksu świadomego nauką i akceptacją miłości.
Dzień po dniu wizje tej chorej
Skrzącej się istoty, zasłuchanej w siebie, śniącej
O rozkwicie ludzkiego umysłu,
Która na koniec rzuca wszystko i otwiera oczy.