Liryczna

Władimir Wysocki

Tu łapy jodeł drżą na wietrze,
tu ptaki szczebiocą trwożnie -
żyjesz w zaczarowanym, dzikim lesie,
stąd uciec już nie można.

Niech czeremcha, jak bielizna na wietrze schnie,
niech jak deszcz opadają bzy.
Ja i tak stąd zabiorę cię do pałacu,
gdzie grają fujarki.

Twój świat czarownicy na tysiące lat
schowali przede mną i światem -
i myślisz, że nie ma piękniejszego nic,
od tego zaczarowanego świata.

Niech na liściach nie będzie rosy o świcie,
niech księżyc kłuci się z niebem pochmurnym...
Wszystko jedno zabiorę cię stąd,
do jasnego zamku nad morzem.

W jakim dniu tygodnia,
o której godzinie wyjdziesz do mnie ostrożnie,
a wtedy ja cię uniosę
tam dojść nie można.

Porwę cię, jeśli porwaną być chcesz -
czyż na próżno straciłem swe siły?
Zgódź się chociaż na wspólny raj w szałasie,
gdy zamek i pałac ktoś zajął.

Inne teksty autora

Władimir Wysocki
Władimir Wysocki
Władimir Wysocki