Fuisse
Pokój niech zawsze będzie z wami i ze mną
dobrzy ludzie bez żadnego dialektu,
bez wczorajszego bladego
gradu, bez świateł winobrania,
pokój wam daję i największe odrętwienie
aureola łąk początkowy
pas wzgórza zagubiona
róża słońce
które kąsa pomiędzy grobowcami.
Ach, cykuta i krótkotrwałe
mrowienie, i nic więcej, tam jest pochowany.
Ach, woda zbyt lekka która spływa mi
po brodzie i oczach i grzęźnie tam
w oziębłych lichych lustrach
w których pyszni się pokrzywa.
Ach, tylko pradawne
sposoby pokornych
Wergiliuszy, pasterzy niewinnie
postarzałych nad książkami, w świadomym
pyle ziemskim,
ach powtarzam ja zanurzony w XXI wiek.
- Ach - rozbrzmiewa dialog
w nierozważnej wieczności,
dokądkolwiek idę, gdziekolwiek
rozedrgane powietrze mnie popycha,
towarzyszy mi las
i uczy się nieludzkich zdarzeń
mego ludzkiego fuisse.
Przyszłość, uderzenie kamieniem
siarkowa krew którą wykluczasz
niezbadanymi stwarzasz te
kwiaty i krzyki i uczucia,
nie-człowiek kładę się
aby czekać na ciebie niczego nie oczekując,
już jutro ze mną w moim fuisse,
fałda pośród fałd ziemi
ślepej na każdą pokusę świtu.