Historie suszy

Andrea Zanzotto

Historie suszy

I

Bez wody, nędzny szkielet

Wzdłuż domów mej wioski,

Soligo, patrzę na ciebie, nie wystarcza mi

ten Wielkanocny Poniedziałek, nie pada od miesięcy.

Jesteś spragniona, zmuszona do milczenia rzeko

Całkiem naga i bez słów.

Przez łzy spoglądam na

Słońce przez wiatr odsunięte i zranione,

Wielkanocny Poniedziałek

który znika w szaleńczym kurzu

i zimowe cienie ogrodzeń

które wspierają twoją ciszę

na obu twych nagich brzegach.

Soligo, od dawna upodabniam się od ciebie,

to długie pragnienie uwiodło mnie jak twoje łoże,

od tak dawna nie pada że aż gorzki nawyk

Sprawił iż zapomniałem

że to jest to samo pragnienie

 

II

Odwracam się od moich nędznych dni,

z wiosennym zapałem wspinam się

ku lasom Lorny

jej dobrotliwym dolinom i miłej zieleni

kwietniowej i gorzko marzę.

Pustka na martwych jej grzbietach

i w głębokim odrętwieniu poranka

pustka za wachlarzem południa

który na gipsowych ścierzkach odkrywa

przytłumione wieczory i patyki i dreszcze.

kiedyś o tej porze

na mych cierpieniach zimowych

ogromny i wilgotny las

wyrósł, ujarzmiony muł

zapełnił moje podwórze.

Lecz teraz słońce nieszczęsne każe pochylić mi głowę,

teraz kruszy się glina, niepokoi strumień,

a ja czuję twe kochane

wilgotne usta tylko

dzięki krótkiemu roztargnieniu

bezkresnego wiru suszy.

 

Inne teksty autora