Ku górze
tam gdzie ostatnie z moich cierpień
posępne Soligo łączy się
za swą wzgardzoną przez niebo górą,
tam gdzie rzeka burzy się
i daremnie usiłuje uwolnić
od błotniastej jesieni meandrem,
bliższy twojej twarzy
i twojemu ciału cierpki zarodek słońca:
tam się otrząsam, tam zmieniam życie
swoje, sen skażony ziemią,
tam jesteś, prawdziwy kamień i ziemia prawdziwa
która wstrzymuje i do muru przypiera krajobrazy;
a sadza powodzi
unosi ku górze południe.
Z tomu Elegia e altri versi, 1954