Stok nad Lorną

Andrea Zanzotto

 

W mojej wiosce

 

 

Lekkie stały się już sny,

przez wszystkich kochany

żyję z nimi w mojej wiosce,

i jestem łakomy na cukier;

po tamtej stronie placu i czerwonej szałwii

schronił się deszcz

uwalniane są odgłosy

i szydercza boleść

której bałaś się z wielką fantazją

ten błąd dnia

i jego czarny bezbronny wąż

Odkąd wróciłem błyszczą się okna

i jabłka w moim domu,

wzgórza jako pierwsze jawią się

na wilgotnym celowniku nieba,

cała drogocenna woda jest w wiadrze

cały piasek na podwórzu

i współgrają ze wzgórzami.

Od drzwi do drzwi nawołuje się do kochania

w słodkim spustoszeniu

a jasne słońce pochyla się

nad kolejną kartką wiatru.

 

                                                                               Z tomu Dietro il paesaggio, 1951

 

 

Inne teksty autora