zawsze z podręcznym plecaczkiem
w dwudzietoletnich dżinsach
jeżdżący przez życie na gapę
wiatrem podszyty Sted
on rozpędzoną młodość
wstrzymywał skinieniem dłoni
i wskazując na stopnie
odjeżdżał gwiżdżąc balladę
aż raz się nie zatrzymała
lokomotywa biała
na torach pozostała
bezwładna ręka poety
i pojął że to czas
minął go bezpowrotnie
i odtrąciła młodość
bez której nie umiał żyć
więc jakby ktoś w pełnym biegu
szarpnął rączką hamulca -
zacisnął pętlę i
pozostał wiecznie młody