patrzę na moje córki
jak wybierają się w góry
ładując do plecaków
marzenia o szczytach
jeszcze śnią mi się wierzchołki
lecz już schodzę
cienistym poboczem
mojej Baraniej Góry
poezja ulata
pozostaje gorzki owoc spełnienia
twarda proza do rozgryzienia
na równinach