Narzeczeni

Brzoza-Birk Ewa

Siedzę na parapecie okna - oni już są:
konserwator obrazów, poeta pracujący na nocną zmianę
i pijany wiking, ojciec mojego dziecka -
jakby zapomnieli, że odeszli.
We wrześniu ubieram się na czarno. Daleko mi
do erotycznych projekcji, a przecież kiedyś
tak się przejmowałam.
Nauczyłam się nakładać szminkę, farbować włosy
i wybielać szare podkoszulki.
Gdy przychodzą, nie pytam,
co się z nimi dzieje; widzę, że nadal brak im tchu -
na podobieństwo haplopelma dopadają
innych ofiar.

Piję bolsa, drinka samotnej kobiety i wszystko
jest martwe i puste jak ślepa kuchnia
w wynajętym mieszkaniu.

Inne teksty autora