Ptaki

Brzoza-Birk Ewa

umilkły, gdy za moimi plecami
stawiali piramidy krochmalonych prześcieradeł,
w ciemnościach tliło się kadzidło.
Na ulicy, z domami o wysokich progach,
umarłych przykrywają białym płótnem -
wtedy potknęłam się po raz pierwszy.

Mumifikacja przy świetle lamp oliwnych
trwa, więc czekam na kolejne przyjście.
Zgodziłam się obmywać ciała i wlec za sobą mieszek
wypalonych kości.
Zmarli przyszli po zmierzchu, pachniało
macierzanką - potknęłam się po raz drugi.

Czuję, że się zrywam albo spadam
i jestem wszędzie.

Inne teksty autora