Muzeum sztandarów ruchu ludowego

Marcin Sendecki

żyje z pokazywania mi zniszczonych drzwi:

 

ktoś widać sypnął, sygnał tkwił na linii, ale dyżurny zapalił

camela i zaraz zmarł na raka i choroby serca.

 

Reszta jest inwariantna,

 

wystawcie to sobie, z mikrofonem przy ustach

brodzę w kopnym śniegu, potem siada mi piec.

Inne teksty autora