Właśnie teraz piszę, coś piszę, sam nie wiem po co piszę, dla kogo, czy dla siebie tylko?... Czuję ten upust, erupcję, wylew wulkaniczny na piersi, brzuch, zlewający się do nóg, do słowa "stopa" począwszy od wyrazu "mózg". Właśnie piszę, o Tobie, o Nas, o Nich, o Nim.
Na moment drętwieję z twarzą rozgrymaszoną, poproszoną o uśmiech do aparatu fotograficznego, mimicznego, komicznego, bezwzględnego. A Ty? Mam nadzieję, że jeszcze śpisz, wtulona w mój bok, z dłonią pod pachą poduszki, ze snem o bałtyckiej plaży ze mną w piasku.
A Oni - rozryczana gawiedź, spotykają się ze sobą obok nas, całują się pod kościołami, śmieją z byle czego i patrzą jakoś tak dziwnie, jakby nie wierzyli w to, że my możemy równie pięknie, a może nawet i bardziej.
A On. milczący jak zwykle, daje o sobie znać, zabijając kolejne istnienia i kolejne powołując do życia. On jeden wie po co piszę, dla kogo, i czy dla siebie tylko. O jeden czyta nawet to: nie zapisane; daje poczucie dochodzenia do doskonałości, deklamując słowo "stopa"; daje poczucie mądrości w rzeczowniku "mózg", zalewa mnie falą nadziei, że śpisz wtulona słodko w mój bok, a ja jestem o bok.