Lesław Nowara
Kokon
W kobietach szukam śladów
Jakie mogli pozostawić mężczyźni
W tym celu
Nawet w pociągu
Zajmuję się rozbieraniem
siedzącej naprzeciwko dziewczyny
Która wstydzi się by po prostu uciec
Więc tylko odwraca się w sobie
Aby wyjść przez okno
Prosto w czekającą na peronie matkę
I zamknąć się w niej jak w mumii
Tam ukrywa się przed odkryciem
Kiedy zdejmuję z niej części garderoby
Oddzielam części ciała
Przymrożone do kości
W podobnym do chłodni podmiejskim pociągu
Odwracam ją na lewą stronę
Wykrawając po kawałku
Skulonego mężczyznę
Którego odczuwała
Jedynie jako
Ciężar w żołądku
Narzekając na bóle brzucha
Mężczyzna owinięty
Wokół własnego żebra
Otoczony teraz
Przez sześćdziesięciu pasażerów
W cieple ich oddechów
Posykuje cicho
Jeszcze zaczerwieniony
Jak owoc
Zupełnie niedojrzały
Wydobyty przedwcześnie
Z kokonu
Dopiero zaczyna się rozwijać
Rozplątywać
Z trudem
Rozprostowując skrzydła