Zenit i horyzont
złudnym widzeniem
widmem dla niewidomych
oczy bolą i płaczą
jest niedomiar w nadmiarze
słów w milczeniu
wyblakłe frazy obrazów –
rozświetlone obłoki
jawią się i zasnuwają
i toną i odlatują
w szkle i w powietrzu
oczach i płucach
Iistoję i leżę
rozciągnięty i odnaleziony
zewsząd i znikąd
grunt, zenit i miliard horyzontów