Ciężko mi, Mario, twoje oczy, dwa groby,
zamknęły w ciemności cierpienie, miłość i łzy.
Moja dusza - Syberia pełna śniegów i rozpaczy,
światło zwija się w sobie, wypuszczając czarne kiełki.
Płonie rak krwi,
a popioły ciszy rozwiewa szept wiatru.
Toczy ostatni bój
biała jak welon nadzieja.
Chwila jak rozbita szklanka,
która się złoży.
Ale to, co rozbite, już się nie złoży,
rysa bólu - kamienny ślad
trwa wiecznie.
Lęki zrobiły sobie ciemne szałasy
w moim umyśle
i wyją.