To miejsce oddycha inaczej. Rzeka,
jak wywinięty zaskroniec, zmusza do przystawania.
Znam zapach świeżo skoszonej trawy, ale tu
gryzie nozdrza inny aromat. Tłumaczysz: to schnie
regularnie przewracane siano, dlatego czuje się żar,
jaki zamieszkał w powietrzu. Przy drogach
cmentarze pełne słońca. Obok nagrobków z wczoraj,
sprzed roku - krzyże kute trzysta lat temu – linie,
które rysuje się, by łączyć. Milkniemy
i nagle łapię najważniejsze słowo,
a ono mocno kłuje w język.
jak wywinięty zaskroniec, zmusza do przystawania.
Znam zapach świeżo skoszonej trawy, ale tu
gryzie nozdrza inny aromat. Tłumaczysz: to schnie
regularnie przewracane siano, dlatego czuje się żar,
jaki zamieszkał w powietrzu. Przy drogach
cmentarze pełne słońca. Obok nagrobków z wczoraj,
sprzed roku - krzyże kute trzysta lat temu – linie,
które rysuje się, by łączyć. Milkniemy
i nagle łapię najważniejsze słowo,
a ono mocno kłuje w język.