Ustaje ochota na cokolwiek, z ogonem znieruchomiałym w powietrzu. Nagle życie ulega amputacji, bez powodu. Jestem zbryzgany swoją własną krwią, która kreśli mi na skórze kobiece linie i cała aglomeracja miasta wylega zobaczyć to, co nagle stanęło w miejscu.
- Co się stało z tym synem człowieczym? - woła całe miasto i w którejś sali Luwru jakieś dziecko wybucha płaczem na widok portretu innego dziecka.
- Co się stało z tym synem niewiasty? - woła miasto i na dłoni jakiegoś posągu z epoki Ludwików wyrasta widoczne źdźbło trawy.
Ustaje ochota, na wysokości znarowionej dłoni.
A ja chowam się gdzieś za sobą samym, czyhając na chwilę, gdy będę mógł przemknąć dołem lub pomarudzić na górze.
tum. Krystyna Rodowska