Literatura

Ludzie - kleksy (wiersz klasyka)

John Ashbery

 

Coś tu nie gra. Przed chwilą
były drgania, „wibracje”. Krzak się ocierał korą o niebo.
Nieszczęsne zarośla miały zapach petardy,

a gdy przyszedłem do domu, zastałem wszystko
mniej więcej w tym samym porządku. Choć trudno mi pamiętać
ten porządek, poza kilkoma szczegółami: krawatem, sofą,
kartką papieru sprytnie ułożoną, by wskazywała,
kto mógł ją poruszyć podczas mojej dojrzałej nieobecności:
posiniaczone, obce stworzenie, lecz znajome
jak uśmiech na czyjejkolwiek twarzy.

Kilka wieszaków zabrzęczało lekko
w podmuchu od szafy. Ktoś tu był.
Ktoś może zatriumfował nad tym drugim.
Rodzina wraca z morskiej wycieczki
z psami, radioodbiornikami i wędkami.
Starzy rybacy witają wszystkich czerwonawym blaskiem
lamp. Więzień, pewien wujek Joe,
wraca, przebywszy ogromną odległość – tyle mil,
tyle godzin związanych w dni,
które zbudowały długą drogę z bali stąd aż na wschód.



Przeł. Paweł Marcinkiewicz


przysłano: 25 marca 2015 (historia)

John Ashbery

Inne teksty autora

Myśli dziewczyny
John Ashbery
KONIEC ŚWIATA
John Ashbery
Późne echo
John Ashbery

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca