NIE BUDŹCIE JEJ

Andrej Adamowicz

 

 

 

Nie budźcie jej. Może jej się śni
Deszcz. Nasza droga do morza,
I czuje straszliwe piękno
Albo obecność czarnego drozda
I nie wie jak go zobaczyć.

Może jej się śni
Dalekie pole wśród starego lasu,
Wystrzał i ostatnie zabójstwo
Czarnego wielkiego ptaka,
Obecność którego przynosi gorycz.

Może jej się śni
Troje powieszonych przy wiejskiej drodze,
Cmentarz, skrypt, który znika pod ziemią,
Żmija, która wpełza na jabłonkę
Pod wpływem stereotypów.

Może jej się śnią
Książki, które spłonęły w Aleksandrii,
Albo książki, które nie poszły do druku.
Nieznane wiersze Kawafisa.
Coś co opuszczono przy przekładzie Platona,
Coś na tyle prostego,
Że nawet nie przypomina aforyzmu.

Może jej się śnią
Domy, których szczyty giną w chmurach,
Budowle kraju, gdzie nikt na nią nie czeka,
Oprócz jednego chłopaka, ale i tego
Nie jest pewna, że jej nie zapomniał.

Może jej się śni
I we śnie dobiera rymy do słów,
Które nie mówią jej nic,
I we śnie szuka podobieństwa
Między mandalą i wolą życia,
Między ciekłym azotem i orchideą,
Między cyfrą a pochodami Gotów.

Może jej się śnią
Nasze twarze i ręce kogoś,
Kogo widziała dzisiaj w sklepie
(Dziwi obecność oczu lub paznokci),
Przykład na podłodze lub na tapetach.
Taki zwyczajny,
Że sen przechodzi w następną fazę.

Może jej się śni
Kwiatek albo fabryczna syrena,
Anioł albo sługa diabła,
Milicjant albo negocjator,
I to słowo nie mówi jej nic.

Może jej się śnią
Kubki z kawą i obok worek z cukrem,
Resztki kredy i czysta szkolna tablica.
Murzyn, który usta otworzył,
Murzyn, który usta zamknął i stał się lekarzem.

Może jej się śnią
Szyny, po których będą stukać koła,
Po których będą wieźć ją do domu,
Dalekiego jak gwiazda północna,
Jasna, jak górny kolor tęczy,
Niezawodna, jak słowa koronowanej osoby,
Dalekiej, jak cyfra siedem.

Może jej śni się
Powietrze, okręcone drutem,
I ziemia za kratami,
W podwórzu kogut,
Który pieje
Drugi raz.

W oknie gorący górski wiatr.
Troje. Lilit. I pieczony kogut.

Przełożył Bohdan Zadura