Ogień nawiedzał i wypełniał nasze dni,
Jego miecz ranił czas o szarzejącym świcie,
Wiatr potrącał o śmierć nad stropem naszych izb,
Chłód nie przestawał obejmować naszych serc.
To było piękne lato, mdłe, męczące i ciemne,
Tak bardzo polubiłaś słodycz deszczu latem
I śmierć polubiłaś nad latem panującą
W drżeniu chorągwi swych skrzydeł z popiołu.
Tego roku umiałaś już dostrzec nieomal
Znak wiecznie czarny ku oczom twoim niesiony
Przez kamienie, wiatr, wodę i liście na drzewach.
Lemiesze w pulchną ziemię zaczęły się wgryzać
I podobało się twej dumie nowe światło,
Na ziemi letniej upojenie własnym lękiem.
tłum. Artur Międzyrzecki