Literatura

Oczy Freddiego Kruegera (wiersz klasyka)

Joanna Treder

 

Spod ronda kapelusza wzrokiem całkiem dzikim

Patrzyłeś i się śmiałeś niczym Freddie Krüger.

Za oknem czarną blachą zalśniły chodniki

I w ciepłej mżawce tajał niezniszczalny Brueghel.

 

A była niemal wiosna i twój wzrok wariata

Z północy oknem nieba na mnie się zślizgiwał –

Nie było dnia. Nie było ofiary ni kata,

Noc tylko, noc dysząca wonią snu i piwa.

 

Zabrakło mi na zawsze obcych słów Ginsberga,

Na dnie kieliszka Rimbaud uśmiechał się czule;

Podstępny płomień cicho po polanach pełgał,

Skradał się, karmił zimnem, obcością i bólem…

 

Nie było po co bronić obcości i zimna.

Daliśmy się płomieniom strawić do ostatka.

A może w myślach zaszłam dalej, niż powinnam,

Diabła w kieliszku biorąc za niemego świadka?

 

A może była wiosna. A może papieros

Za blisko ust i twarzy od twego zapłonął,

Choć jednak za daleko, by zakląć: Te querro…

 

Nigdy mnie nie dotknąwszy, opuścił zgwałconą.

 

 

 

2006


przysłano: 25 lutego 2017 (historia)

Joanna Treder

Inne teksty autora

Toruń płonie
Joanna Treder
Uncanny valley
Joanna Treder
Le bateau fatigue
Joanna Treder
Foetus in foetu
Joanna Treder
Ballada kobieca
Joanna Treder
Sodoma
Joanna Treder
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca