Edgar Allan Poe, The Raven
- tłumaczenie z języka angielskiego
1.
Once upon a midnight dreary, while I pondered, weak and weary,
Over many a quaint and curious volume of forgotten lore,
While I nodded, nearly napping, suddenly there came a tapping,
As of some one gently rapping, rapping at my chamber door.
'Tis some visitor, I muttered, tapping at my chamber door-
Only this, and nothing more.
1.(Andrzej Feret)
Razu pewnego północnym drżeniem, kiedym rozmyślał słaby, znużony,
Ponad niejedną niezwykłą księgą niezwykłej wiedzy gdzieś przeoczonej.
Kiedym kiwał głową sennie, prawie drzemiąc, nagle, raptem przyszedł właśnie, podsłuch-stuk, podsłuch-stuk,
Będąc z wielu, jako jeden, zastukotał do salonu delikatnie, czuły stuk, czuły stuk.
I mamrocząc powiedziałem jemu „witaj”, „ty żeś gość”, „ty żeś gość”.
Co stukając, przekraczając przekroczywszy salonowe moje drzwi, moje drzwi.
Tylko tyle i nic więcej - to się śni, to się śni.
1.(Stanisław Barańczak)
W głuchą północ, w snów tumanie, gdy znużyło mnie dumanie
Nad księgami zapomnianej magii, znanej w dawnych dniach,
Chyląc głowę nad foliałem, niespodzianie usłyszałem
Chrobot, jakby ktoś nieśmiałym palcem skrobał znak na drzwiach.
Gość, mruknąłem, tym sygnałem daje znać, że stanie w drzwiach:
Skąd ten zimny pot i strach?
1.(Jolanta Kozak)
Noc już była, północ zgoła; rozmyślałem w pocie czoła
Nad trwożliwą tajemnicą z dawna zapomnianych ksiąg,
Przysypiając niespodzianie, gdy rozległo się pukanie,
Jakby ciche chrobotanie w mój samotny, senny dom.
"Jakiś gość", powiadam sobie, "w mój samotny stuka dom,
Nocny gość - i tylko on".
2.
Ah, distinctly I remember it was in the bleak December,
And each separate dying ember wrought its ghost upon the floor.
Eagerly I wished the morrow;- vainly I had sought to borrow
From my books surcease of sorrow- sorrow for the lost Lenore-
For the rare and radiant maiden whom the angels name Lenore-
Nameless here for evermore.
2.(Andrzej Feret)
Ach, wyraźnie dziś pamiętam, to był tak posępny grudzień,
W oddzieleniu każdej części, w żarze zmierających złudzeń, dawał upust swoim duchem na swej dolnej kondygnacji.
Niecierpliwie zażyczyłem swego jutra co nadchodzi, lecz na próżno go szukałem, by pożyczyć i nie szkodzić,
Z moich książek już bez smutku - lecz Lenore zgubienie w smutku,
Dla promiennej panny z krwi, jej Lenore, anielskie sny.
Bezimienny tu na zawsze.
2.(Stanisław Barańczak)
Och, pamiętam: wlókł się żmudnie grudzień, jak to zwykle grudnie,
Po podłodze pełgał złudnie żar, co gasł już w siwych drwach.
I pragnąłem, by nieskory świt prześwietlił wreszcie story,
By oderwał od Lenory myśl zbłąkaną w niebios mgłach,
Od Lenory, której imię do tej pory śpiewa w mgłach
Chór aniołów w moich snach.
2.(Jolanta Kozak)
Ach, dokładnie to pamiętam: zima, grudzień, noc posępna,
Ogień, co dogasał w mękach, słał na ziemie legion zmor.
Nagle zapragnąłem świtu, wiedząc, że już nie wyczytam
Z ksiąg pociechy i dosytu po najmilszej mej Lenore!
Tej, o której aniołowie jedni mówią dziś - Lenore -
Ja już nigdy! Nevermore!
3.
And the silken sad uncertain rustling of each purple curtain
Thrilled me- filled me with fantastic terrors never felt before;
So that now, to still the beating of my heart, I stood repeating,
'Tis some visitor entreating entrance at my chamber door-
Some late visitor entreating entrance at my chamber door;-
This it is, and nothing more.
3.(Andrzej Feret)
I jedwabne, smutne bóle niepewnością szeleszczące, każdej story purpurowej,
Wytrząsnęło, napełniło fantastycznie terrorami, nigdy przedtem nie czułymi.
Tak więc teraz, i dlatego, dla ciągłego bicia serca, mą cykliczność ustawiłem,
Błagająco wprawia w trans, aby wejście uczyniono, troszkę gościa przy salonie czeka drzwiach.
Błagająco wprawia w trans, aby wejście uczyniono, troszkę gościa spóźnionego przy salonie czeka drzwiach.
Ten, który coś jest, i nic więcej.
3.(Stanisław Barańczak)
Lękiem się o serce otarł szelest purpurowych kotar,
Grożąc cieniem, mrożąc drżeniem, które niosło się przez gmach;
By nad tętnem rozszalałem zapanować, powtarzałem:
To gość jakiś tym sygnałem daje znać, że stanie w drzwiach;
Tak, to późny gość – szeptałem – stanie wnet w otwartych drzwiach;
Po cóż ten dziecinny strach?
3.(Jolanta Kozak)
Skrzętny, smętny, jedwabisty szelest zasłon płomienistych
Płoszył, groził, budził jakiś lęk nieznany dotąd mi,
Więc, by serce oszalałe uspokoić, powtarzałem:
"Puka ktoś - a ja zaspałem. Puka ktoś do moich drzwi.
Zagapiłem się, zaspałem, a tu puka ktoś do drzwi!
Nocny gościu - czy to ty?"
4.
Presently my soul grew stronger; hesitating then no longer,
Sir, said I, or Madam, truly your forgiveness I implore;
But the fact is I was napping, and so gently you came rapping,
And so faintly you came tapping, tapping at my chamber door,
That I scarce was sure I heard you- here I opened wide the door;-
Darkness there, and nothing more.
4.(Andrzej Feret)
Lecz niebawem moja dusza sposobiona, osobowo człowieczona, naturzona artystycznie, wzrosła ostro przekonując; że wahaniom zatem żadnym nigdy więcej,
Panie, czym powiedział? albo Pani? Tak naprawdę błagam szczerze, dla mnie wasze darowanie, dla mnie wasze przebaczenie, dla mnie wasze odpuszczenie;
Lecz mym faktem - żem ja drzemał, a wy tacy delikatni, a więc zatem delikatnie wyście przyszli i stukali,
I tak z lekka wyście przyszli, zastukali, stukający w salonowych moich drzwiach,
Że ja ledwie wam dostępny byłem pewny, żem usłyszał wasze stuki - a więc zatem tak z szeroka przyotwarłem moje drzwi;-
A w tym miejscu mroki ciemne i nic więcej.
4.(Stanisław Barańczak)
Czując, że znów głos mi służy, nie wahałem się już dłużej:
Panie – rzekłem – czy też Pani – gościu, któryś pod mój dach
Zbłądził – dowiedz się, mój panie, że to nocne chrobotanie,
Gdy zabrzmiało niespodzianie, w ścianie jakby lub przy drzwiach,
Wziąłem zrazu za szmer myszy – tu otwarłem drzwi; lecz w drzwiach
Mrok stał tylko, mrok i strach.
4.(Jolanta Kozak)
Zaraz jednak, czując w duszy nowy przypływ animuszu,
"Panie!", mówię, "czy też - Pani! Wybaczenia udziel mi,
Gdyż jest faktem, że drzemałem i pukania nie słyszałem,
Było bowiem tak nieśmiałe twe pukanie do mych drzwi,
Żem nie wiedział - czy je słyszę, czy to tylko mi się śni -"
Otworzyłem. Noc i mgły.
5.
Deep into that darkness peering, long I stood there wondering, fearing,
Doubting, dreaming dreams no mortals ever dared to dream before;
But the silence was unbroken, and the stillness gave no token,
And the only word there spoken was the whispered word, Lenore!
This I whispered, and an echo murmured back the word, Lenore!-
Merely this, and nothing more.
5.(Andrzej Feret)
Taką głębią pochłonięty i do środka tej ciemności spoglądając, długo stałem na tym miejscu zachwycony, zalękniony.
A w zwątpieniu sennik senny, żadni dotąd śmiertelnicy kiedykolwiek nie pośmieli się tak śnić;
A w tej tak niezłomnej ciszy żaden bezruch nie trzepotał żadnym znakiem przytoczonym,
Tylko jedne ciągle słowo tam mówione było jednym tym szepniętym słowem, to - Lenore!
Takie słowo, którem szepnął, a i echo zamruczało je z powrotem, takie słowo, to - Lenore!-
Zaledwie to, i nic więcej.
5.(Stanisław Barańczak)
Całą trwożną mocą wzroku wpatrywałem się w głąb mroku,
Jakbym stanął nad otchłanią nie widzianą w ludzkich snach;
Ale ciemność trwała niema, świadcząc, że za drzwiami nie ma
Żywej duszy; tylko trzema sylabami poprzez gmach
Szept Lenora! niósł się z moich ust i echem poprzez gmach
Wracał, drżąc w okiennych szkłach.
5.(Jolanta Kozak)
Martwą ciszę wiercąc wzrokiem, nie ruszyłem się ni krokiem,
Tylko drżałem, śniąc na jawie sny o jakich nie śnił nikt.
Ciemność była niewzruszona Cisza była niezgłębiona.
Tylko ciszy szept - "Lenora!" - zjawił się i zaraz znikł.
To mój własny szept - "Lenora!" - echo oddawało mi.
Echo. Ciemno. Nocne mgły.
6.
Back into the chamber turning, all my soul within me burning,
Soon again I heard a tapping somewhat louder than before.
Surely, said I, surely that is something at my window lattice:
Let me see, then, what thereat is, and this mystery explore-
Let my heart be still a moment and this mystery explore;-
'Tis the wind and nothing more.
6.(Andrzej Feret)
Przemienianie i zmienianie w mym salonie, wszystka dusza moja płonie,
Wkrótce znowu posłyszałem podsłuch-stuk, jakby trochę nieco głośniej niźli przedtem,
Oczywiście, czym powiedział, a na pewno coś tam siedzi w mego okna kratownicy,
Niech zobaczę, w takim razie, co w tym miejscu tutaj jest, a to tutaj jest badanie tajemnicy ,
Niech me serce ciągle będzie w jednej chwili, a to tutaj jest badanie tajemnicy,
To właśnie wiatr i nic więcej.
6.(Stanisław Barańczak)
Zawróciłem więc od proga, czując, jaka mi pożoga
Duszę niszczy, jak się iskrzy głownia serca w gniewnych skrach.
I znów chrobot przerwał ciszę: Pewnie – rzekłem – wiatr kołysze
Okiennicę, albo słyszę zgrzyt obluzowanych blach
Jakiejś rynny; ten niewinny chrobot przerdzewiałych blach
To nie powód, by czuć strach.
6.(Jolanta Kozak)
Drzwi zamknąłem. Stoję w cieniu, z biedną duszą na ramieniu,
Gdy wtem słyszę znów pukanie, donośniejsze niźli wprzód.
"To z pewnością coś na dworze, coś u okna wisi może;
Sprawdzę, co też to być może i wyjaśnię cały cud.
Tylko serce uspokoję i wyjaśnię cały cud:
Wiatr kołacze do mych wrót."
7.
Open here I flung the shutter, when, with many a flirt and flutter,
In there stepped a stately raven of the saintly days of yore;
Not the least obeisance made he; not a minute stopped or stayed he;
But, with mien of lord or lady, perched above my chamber door-
Perched upon a bust of Pallas just above my chamber door-
Perched, and sat, and nothing more.
7. (Andrzej Feret)
Otwórz tutaj - i zrzuciłem okiennicę, podczas tego z wielkim flirtem oraz drżeniem,
W sobie krocząc, jakoś dumnie, z dawnych czasów świętobliwych, kroczy kruk.
Nie najmniejszy ukłon kruka, czyż wykonał, nie na chwilę się zatrzymał albo także pozostawał, czyżby kruk,
Lecz z obliczem, pan lub pani, zasiadł ponad mymi drzwiami, gdzieś w salonie ponad drzwiami, czyżby kruk,
I usiadłszy na popiersiu pewnej Pallas, tak po prostu, ponad drzwiami, gdzieś w salonie ponad drzwiami, to był kruk,
Zasiadł sobie - no i siedział, i nic więcej.
7.(Stanisław Barańczak)
Pchnąłem okno. I z łopotem skrzydeł, z czarnych piór furkotem
Wdarł się przez nie szumnym lotem kruk, ptak święty w dawnych dniach.
Musiał znać swą przeszłość – zatem, jakby gardził ludzkim światem,
Z wielkopańskim majestatem zasiadł w ciszy tuż przy drzwiach,
Na Atenie marmurowej tkwiącej w niszy tuż przy drzwiach:
Siadł, a mnie ogarnął strach.
7.(Jolanta Kozak)
Szarpię okno - nic! - a potem z wielkim szumem i trzepotem
Kruk postawny wszedł do środka, zwiastun dawnych, świętych dni.
Ni dzień dobry, ni ukłonu, tylko wzleciał bez pardonu,
Jakby był u siebie w domu, nad komnaty mojej drzwi.
Na Pallady siadł popiersiu, które strzegło moich drzwi.
Przyszedł, wzleciał, siadł i tkwi.
8.
Then this ebony bird beguiling my sad fancy into smiling,
By the grave and stern decorum of the countenance it wore.
Though thy crest be shorn and shaven, thou, I said, art sure no craven,
Ghastly grim and ancient raven wandering from the Nightly shore-
Tell me what thy lordly name is on the Night's Plutonian shore!
Quoth the Raven, Nevermore.
8.(Andrzej Feret)
Ptaku! - po czym, gwizdem czarnym z uwodzeniem mojej smutnej wyobraźni oraz śmiechem hebanowej swej fantazji,
Poprzez grobu poważanie i surowe dobre chcenie, swe maniery, obyczaje - z aprobatą rysów twarzy to ptaszysko miało w sobie,
Choć był państwa czubek strzyżon i golony tylko z nudy, ty - co powiedziałem, sztuka pewnie nie jest podła,
I upiornie kruk ponury i od wieków wędrujący, tułacz starożytnych czasów na brzeg lądu każdej nocy tu zagląda,
Powiedz że mi, wasze imię czym dostojne jest w tej sprawie, gdzie Plutona brzegi Nocy rozesłane!
Rzekłem Kruku, nigdy więcej.
8.(Stanisław Barańczak)
Lecz przemogłem trwogi władzę: komizm jakiś był w powadze
Ptaka-starca, odzianego w zdartych piór żałobny łach.
A to z waści kawał mruka! – rzekłem kpiąco. – Do kaduka,
Tak wyleniałego kruka nie ma i na piekieł dnach!
Zdradź mi, jakie nosisz imię na Hadesu mrocznych dnach?
Kruk zakrakał: Kres i krach.
8.(Jolanta Kozak)
Był mój gość ebonitowy tak dostojny i surowy,
Żem uśmiechnął się wbrew sobie i tak mówię, czyniąc skłon:
"Chociaż łeb twój łysy nieco, widać żeś jest nie byle co.
Groźny, górny i złowrogi - skąd przybywasz? Jak cię zwą?
Czy z plutońskich brzegów nocy tu przybywasz? Jak cię zwą?"
"Nevermore!", powiada on.
9.
Much I marvelled this ungainly fowl to hear discourse so plainly,
Though its answer little meaning- little relevancy bore;
For we cannot help agreeing that no living human being
Ever yet was blest with seeing bird above his chamber door-
Bird or beast upon the sculptured bust above his chamber door,
With such name as Nevermore.
9.(Andrzej Feret)
Czyż zdumiałem się zbyt mocno, tym niezdarą-ptactwem [czarnym] by usłyszeć przemówienie tak wyraźnie,
Chociaż jego odpowiedzi są małego mi znaczenia – takiej małej istotności jest to nudziarz,
W żaden sposób i w pomocy nie możemy przyjąć w mocy, że to żadna jest istota od człowieka,
Nigdy nie był do tej pory uświęcany wraz z widzeniem ptaka-kruka sponad swoich salonowych drzwi,
Ptak lub bestia na rzeźbionej tej frajerce sponad swoich salonowych drzwi.
Z takim imieniem jak nigdy więcej.
9.(Stanisław Barańczak)
Osłupiałem; czy to wszystko sen? jak mogło się ptaszysko
Tak odezwać, jak orator, co na wylot zna swój fach?
Choć w tym sensu było mało, przecież słusznie się zdawało
Rzeczą całkiem niebywałą, że ptak, siedząc przy mych drzwiach,
Na popiersiu marmurowym, bielejącym tuż przy drzwiach,
Kracze schryple: Kres i krach.
9.(Jolanta Kozak)
Zadziwiłem się niezmiernie, że przemawia tak misternie,
Chociaż sensu w jego mowie nadaremnie szukać by,
Bo czyż widział kto nad drzwiami, na popiersiu Pallas pani
Ptaka, który by powiadał wprost, że imię jego brzmi -
Ptaka, czy też inną zgoła bestię, której imię brzmi
"Nigdy więcej?" Chyba nikt.
10.
But the raven, sitting lonely on the placid bust, spoke only
That one word, as if his soul in that one word he did outpour.
Nothing further then he uttered- not a feather then he fluttered-
Till I scarcely more than muttered, other friends have flown before-
On the morrow he will leave me, as my hopes have flown before.
Then the bird said, Nevermore.
10.(Andrzej Feret)
Ale kruk siedzący [sobie] tak samotnie na popiersiu tak łagodnym tylko mówił,
Tylko jedno słowo [było], jakby jego dusza [była], tylko w jednym słowie [była], które on rozlewał,
Nic ponadto więcej potem nie wygłosił - żadnym piórem później nie trzepotał,
Aż do czasu gdy ja z trudem, bardziej niż mamrocząc [sobie], inni przyjaciele przed tym odlecieli,
Mnie nazajutrz opuściwszy, gdy nadzieje moje przed tym odleciały.
Potem ten ptak powiedział, nigdy więcej.
10.(Stanisław Barańczak)
Gęstą czernią na boginię cień rzucając, kruk jedynie.
Parę słów wykrakał, jakby skakał w nich po kruchych krach.
Potem milczał dłuższą chwilę – widać chciał rzec właśnie tyle .
Lecz gdym rzekł: Czy się nie mylę? czy zbłądziłeś pod mój dach,
By mi zdradzić, jakie szczęście znajdzie drogę pod mój dach? .
Kruk zakrakał: Kres i krach.
10.(Jolanta Kozak)
A kruk sterczał niewzruszenie na Pallady biustu scenie,
Rzekłszy jedno tylko słowo, jakby duszę zawarł w nim.
Ani słowa już nie wznieci, nieruchomym ślipiem świeci,
Aż szepnąłem: "On odleci, rzuci domu mego próg.
Zniknie za dnia jak nadzieje, rzuci mój samotny próg".
"Nevermore!", zakracze Kruk.
11.
Startled at the stillness broken by reply so aptly spoken,
Doubtless, said I, what it utters is its only stock and store,
Caught from some unhappy master whom unmerciful Disaster
Followed fast and followed faster till his songs one burden bore-
Till the dirges of his Hope that melancholy burden bore
Of 'Never- nevermore'.
11.(Andrzej Feret)
Przestraszany i w bezruchu i w milczeniu wciąż łamany przez odpowiedź wciąż tak zgrabnie i mówioną,
Niewątpliwie, czym powiedział lub oświadczył, jego własne wypowiedzi są więc sklepem i towarem,
I schwycony przez jakiegoś mistrza smutku i nieszczęścia, który Katastrofą bezlitosną, przeznaczeniem?,
Podążyła szybko, szybciej - aż te jego pioseneczki jednym będą obarczeniem i nudziarstwem i drążeniem,
Aż lamenty, zawodzenia i żałobna pieśń nadziei, która melancholią jedną, są nam tutaj obarczeniem i nudziarstwem i drążeniem.
Z „nigdy - nigdy więcej”.
11.(Stanisław Barańczak)
Słysząc znów tych słów dźwięk nagi, więcej w nich znalazłem wagi:
Brzemię wróżby spadło na mnie, jak na trumnę spada piach.
Pewnie – spróbowałem zatem – te dwa słowa są cytatem
Z wieszcza, znużonego światem, wciąż skąpanym w krwi i łzach,
Z mistrza, który swoją lutnię stroił smutnie, cały w łzach,
Na dwa tony: .Kres i krach.?
11.(Jolanta Kozak)
Wypowiedział to tak nagle, tak dorzecznie i dosadnie,
Żem aż drgnął, lecz myślę zaraz: "Jedno słowo tylko zna,
Widać jego pan poprzedni, bólem zdjęty, błędny, biedny,
Sforą plag prześladowany, wciąż powtarzał tylko to -
Lotnych plag ścigany sforą mówił w kółko tylko to: -
'Nigdy więcej! Nevermore'"
12.
But the Raven still beguiling all my fancy into smiling,
Straight I wheeled a cushioned seat in front of bird, and bust and door;
Then upon the velvet sinking, I betook myself to linking
Fancy unto fancy, thinking what this ominous bird of yore-
What this grim, ungainly, ghastly, gaunt and ominous bird of yore
Meant in croaking Nevermore.
12.(Andrzej Feret)
Lecz ten kruk wciąż ciągle mami, me wrażenia i fantazje - i to wszystkie, w śmiech kieruje,
Czysto sobą obróciłem, i to gładko, wyścielane miejsce ptaka stojąc przed nim, i frajerka, może frajer, no i drzwi,
Ale potem, tak na sobie, welwetowe zamieranie, żem się zebrał do swojego podłączania,
Me wrażenia i fantazje do mych wrażeń i fantazji, rozmyślając, że ptaszysko tak złowieszcze, co jest z czasów tak odległych, starożytnych,
Czymże więc jest ten ponury i dziwaczny i upiorny, wychudzony i złowieszczy tak odległych swoich czasów ptak tak bardzo starożytny.
Oznaczony w rechotaniu, nigdy więcej.
12.(Stanisław Barańczak)
Lecz wciąż miał nade mną władzę komizm tkwiący w tej powadze,
Przeto w kąt, gdzie bielał marmur i gdzie czerniał ptak przy drzwiach,
Pchnąłem mój obity skórą fotel, by w nim wszcząć ponurą
Medytację nad naturą słów zrodzonych w zmierzchłych dniach,
Zgłębiać głuchą wróżbę, którą ów ptak, w dawnych czczony dniach,
Zawarł w krótkim: Kres i krach.
12.(Jolanta Kozak)
Uśmiechając się wbrew sobie kruczoczarnej tej osobie
Miękki fotel przysunąłem gdzie popiersie, ptak i drzwi
I w poduszki zapadając, wnet zacząłem łączyć w całość
Luźne myśli, pragnąc dociec, co też ów z zaświatów ptak,
Miał na myśli, mówiąc tak.
13.
This I sat engaged in guessing, but no syllable expressing
To the fowl whose fiery eyes now burned into my bosom's core;
This and more I sat divining, with my head at ease reclining
On the cushion's velvet lining that the lamplight gloated o'er,
But whose velvet violet lining with the lamplight gloating o'er,
She shall press, ah, nevermore!
13.(Andrzej Feret)
Tom osądził żem zajęty zgadywaniem, ale nawet żadnej zgłoski nie wysławia,
Dla ognistych oczu ptactwa aby teraz wypalały z wnętrza piersi, mego sedna,
To i więcej żem ogarnął niczym wróżbę położoną, czy opartą na mej głowie tak swobodnej, czy spokojnej w kontinuum,
Mej poduszce welwetowej kreśląc linie, które światłem jednej lampy świata napawały, pożerały i chełpiły drugą stroną i powyżej,
Ale czyj [jest] welwetowy fiołek kreśląc linie, wraz ze światłem jednej lampy świata napawały, pożerały i chełpiły drugą stroną i powyżej,
Ona będzie przeć, ach, nigdy więcej!
13.(Stanisław Barańczak)
Gdym brnął przez hipotez listę, kruk źrenice swe ogniste
Utkwił we mnie, jak szachista, gdy szyderczo syczy: Szach!;
Trwało to milczące starcie; spoglądałem nań uparcie,
Głowę wsparłszy o oparcie: skóra, pękająca w szwach
Lecz wciąż gładka, odbijała światło świec, a w czaszki szwach
Huczał pogłos: Kres i krach.
13.(Jolanta Kozak)
Tym swe myśli zatrudniłem, lecz nic głośno nie mówiłem
Do ptaszysko, co płomiennym okiem świdrowało mnie.
Snułem racje i dowody, głowę wsparłszy dla wygody
Na obiciu aksamitnym, gdzie blask lampy ślizgał się;
Tam, gdzie ona swojej głowy, gdzie blask lampy ślizga się,
Nie położy już - o nie!
14.
Then methought the air grew denser, perfumed from an unseen censer
Swung by Seraphim whose footfalls tinkled on the tufted floor.
Wretch, I cried, thy God hath lent thee- by these angels he hath sent thee
Respite- respite and nepenthe, from thy memories of Lenore!
Quaff, oh quaff this kind nepenthe and forget this lost Lenore!
Quoth the Raven, Nevermore.
14.(Andrzej Feret)
Wtedy mi się wydawało, że powietrze zgęstniało, perfumami nasyciło, przesyciło aromatem od nie widać kadzielnicy,
I huśtana, kołysana, obracana, zakręcana, [swingowana] Serafinem, czyje kroki zabrzęczały, zadzwoniły na czubatej, pikowanej i ozdobnej w kępki dzieleń, na podłodze.
A nieszczęśnik drań i urwis, łobuz i łotr oraz łajdak, zapłakałem, pani, twój Bóg ciebie [jako] Hath-or wypożyczył - przez aniołów on jest Hath-or i wysłany jest od ciebie,
Odroczenie - moratorium, zawieszenie - i nepenthe, od pamięci oraz wspomnień państwa o Lenore!
Wypij duszkiem, och że wypij – duszkiem wypij, to łaskawie dane wino, szczodre wino jest nepenthe - i zapomnij zagubioną i straconą, zaprzepadłą tą Lenore!
Rzekłem Kruku, nigdy więcej.
14.(Stanisław Barańczak)
I pojąłem w owej chwili: już się nigdy nie odchyli
Na poduszki droga głowa, z iskrą światła w złotych brwiach...
I załkałem: Tak, niestety! Bóg cię skrapia wodą z Lety,
Aby obraz tej kobiety nie nawiedzał cię już w snach!
Tak, spal wszystkie jej portrety – wtedy ujrzysz w przyszłych snach...
Kruk dokończył: Kres i krach!.
14.(Jolanta Kozak)
Wtem w powietrzu gęstym, parnym - woń kadzideł niewidzialnych;
Puch kobierca stopą smukłą musnął Seraf, co je niósł.
"Przez anioły, znaki święte, Pan Bóg zsyła ci nepenthes!"
- zawołałem w głos - "Nepenthes, byś zapomniał o Lenore!
Pij, nieszczęsny, pij nepenthes, i zapomnij o Lenore!"
Kruk mi na to: "Nevermore!"
15.
Prophet! said I, thing of evil!- prophet still, if bird or devil!-
Whether Tempter sent, or whether tempest tossed thee here ashore,
Desolate yet all undaunted, on this desert land enchanted-
On this home by horror haunted- tell me truly, I implore-
Is there- is there balm in Gilead?- tell me- tell me, I implore!
Quoth the Raven, Nevermore.
15.(Andrzej Feret)
Prorok! Czym powiedział, rzeczy złego sedno plecie! - prorok nadal bezszelestny, czy to ptak czy diabeł niesie!-
Czy wysłany to Kusiciel lub czy burza [ciebie] tutaj, na ląd [ciebie] wyrzuciła,
Wyludniony, spustoszały oraz smutny [cały] - niezrażony, niepokorny, tej pustyni ziemią [cały] zachwycony i czarowny,
A przy domu przerażenie i horrory nawiedzone, tak nękany - mów naprawdę, cały błagam -
Ale czy tam – w Gileadzie, czy jest balsam w Gileadzie?- powiedz, powiedz, powiedz przecie, cały błagam!
Rzekłem Kruku, Nigdy więcej.
15.(Stanisław Barańczak)
Zły proroku! – zakrzyknąłem – czartem jesteś, nie aniołem,
Czy Kusiciel cię tu przysłał, czy sztorm cisnął cię na piach
Mojej duszy, na wybrzeże, gdzie Samotność pustki strzeże .
Zanim życiu sens odbierze Rozpacz, uśmierz w sercu strach:
Jestże balsam w Galaadzie? Powiedz, bo mnie dręczy strach!
Kruk zakrakał: Kres i krach.
15.(Jolanta Kozak)
"Mów, Proroku z piekła rodem! Czyś jest bies, czy bestia z dziobem,
Czy Kusiciel, czy kurzawa śle cię tutaj na mój próg
- O! Sterany, lecz nietknięty! - na bezludny ląd zaklęty,
Na ten dom mój grozą zdjęty - mów mi prawdę, błagam, mów:
Czy jest balsam w Gileadzie, abym ją zapomnieć mógł?"
"Nevermore!", zakracze Kruk.
16.
Prophet! said I, thing of evil- prophet still, if bird or devil!
By that Heaven that bends above us- by that God we both adore-
Tell this soul with sorrow laden if, within the distant Aidenn,
It shall clasp a sainted maiden whom the angels name Lenore-
Clasp a rare and radiant maiden whom the angels name Lenore.
Quoth the Raven, Nevermore.
16.(Andrzej Feret)
Prorok! Czym powiedział, rzeczy złego sedno plecie!- prorok nadal bezszelestny, czy to ptak czy diabeł niesie!-
Przez to Niebo, które zgina, i nachyla, i wygina ponad nami - przez to Niebo Bóg uwielbia dwoje nas,
Jak powiedzieć taką duszą co cierpieniem uginana, co z daleka czeka Raju,
Zapną, przypną, i obejmą świętą pannę, której imię u aniołów to Lenore,
I obejmą świętą pannę, której imię u aniołów to Lenore,
Rzekłem Kruk, Nigdy więcej.
16.(Stanisław Barańczak)
Zły proroku! – zakrzyknąłem – czartem jesteś, nie aniołem,
Na to niebo ponad nami – na ten Boga wzniosły gmach –
Zdradź mej duszy, którą pali ból: co czeka na nią w dali?
O, gdybyśmy się spotkali z mą Lenorą w nieba mgłach!
Co mnie czeka, co ocali – czy Lenora w rajskich mgłach?
Kruk zakrakał: Kres i krach.
16.(Jolanta Kozak)
"Mów, Proroku z piekła rodem! Czyś jest bies, czy bestia z dziobem,
Na to niebo wysklepione, gdzie nasz wspólny mieszka Bóg -
Czy w Edenie Żyje ona? I czy wezmę ją w ramiona,
Tę, o której tylko anioł po imieniu mówić mógł?
Moją świętą, jasną, czysta, gdy w Edenu wejdę próg?"
"Nevermore!", zakracze Kruk.
17.
Be that word our sign in parting, bird or fiend, I shrieked, upstarting-
Get thee back into the tempest and the Night's Plutonian shore!
Leave no black plume as a token of that lie thy soul hath spoken!
Leave my loneliness unbroken!- quit the bust above my door!
Take thy beak from out my heart, and take thy form from off my door!
Quoth the Raven, Nevermore.
17.(Andrzej Feret)
Bądź tym słowem co to znakiem jest naszego pożegnania i rozstania, ptak lub diabeł karierowicz, nowobogacz, tak żem krzyknął,
Dostać, przynieść ciebie, [tutaj] tak z powrotem, na odwrotnej stronie w burzy i Plutona brzegi Nocy rozesłane, w nocy brzeg!
I nie zostaw ni żadnego w czerni pióra jako znaku i pierścienia tego kłamstwa twoją duszą [Hath-or] mówionego!
Odejdź, mą samotność zostaw niezłamaną! - i uwolnij to popiersie ponad drzwiami samotności moich drzwi!
Weź twój dziób od serca mego i weź [zaraz] swoją postać, przyjmij formę [swego ciała] tak w oddali moich drzwi!
Rzekłem Kruku, Nigdy więcej.
17.(Stanisław Barańczak)
Zgrzyt tych słów niech nam się stanie pożegnaniem, zły szatanie! .
Poderwałem się. – Leć w zamieć, w zamęt, zgiń na piekieł dnach!
Nie waż się uronić pióra – niechaj czarna twa natura
Sczeźnie, wroga i ponura; nie chcę widzieć cię w tych drzwiach
Nigdy więcej! Wyrwij z serca dziób – i precz, bo stoi w drzwiach...
Kruk dokończył: Kres i krach.
17.(Jolanta Kozak)
"Gdy tak twardy jest twój upór - precz stąd, diable! precz stąd, kruku!
Wracaj w burzę, skąd przybyłeś i w plutoński nocy brzeg!
Czarne pióro niech, mój panie, nawet tutaj nie zostanie
Na pamiątkę tego kłamstwa, którym uraczyłeś mnie!
Zabierz dziób z mojego serca i Pallady opuść biust!"
"Nevermore!" - Więc nigdy już?
18.
And the Raven, never flitting, still is sitting, still is sitting
On the pallid bust of Pallas just above my chamber door;
And his eyes have all the seeming of a demon's that is dreaming,
And the lamplight o'er him streaming throws his shadow on the floor;
And my soul from out that shadow that lies floating on the floor
Shall be lifted- nevermore!
18.(Andrzej Feret)
I Kruk nigdy nie przefruwa, ciągle siedzi, ciągle siedzi,
I na bladym biuście Pallas gdzieś w salonie ponad drzwiami,
Jego oczy mają wszystko co wygląda na demona, który marzy,
I to światło lampy dane drugą stroną i powyżej i przez niego polewane, rozwiewane rzuca cienie jemu dane na podłodze;
A i moja dusza taka poza cieniem cienia [ptaka], który leży wciąż ruchomy na podłodze, bez znaczenia.
Będzie tedy podnoszona - nigdy więcej! Nic nie zmienia.
18.(Stanisław Barańczak)
I wciąż jego czerń skrzydlata nie drgnie, jakby chciała lata
Spędzić nad Pallady bladym czołem, w niszy tuż przy drzwiach;
I wciąż w oczach mu się żarzy demoniczny blask lichtarzy,
A cień kruka trwa na straży mojej duszy, która w snach
Miota się, lecz nie powstanie, bo wciąż jawi się w jej snach
Krecha krwawa – kres i krach!
18.(Jolanta Kozak)
Zamilkł po tej odpowiedzi i wciąż siedzi, i wciąż siedzi,
Na Pallady biuście bladym; nad nim lampy złota kruż.
Szklanym wzrokiem w dal wpatrzony, niczym demon rozmarzony;
Na podłogę cień dziobaty rzuca lampy złota kruż,
Cień, co duszę mą nieszczęsną, jak posępny srogi stróż,
Więzić będzie - zawsze już.
Dodatkowe informacje:
http://www.krypta.whad.pl/html/rozne/kruk.htm
http://galaxy.uci.agh.edu.pl/~szymon/raven.shtml
07 lipca, 2016 r.
Andrzej Feret
The Raven (Edgar Allan Poe)
Andrzej Feret
Inne teksty autora
Andrzej Feret
Andrzej Feret
Andrzej Feret
Andrzej Feret