Pocztówka z Monachium

Tomasz Hrynacz

 

 

 

A już myślałem, że nastąpi przełom.

Wyjdę z tego miasta i przestanę ginąć.

Zastąpię nerwową bezradność

dawnym wzruszeniem, teraz tak pospiesznie

 

odtwarzanym lub choćby świeżą zielenią

liści skowyczącą gdzieś w przeszłości.

I stanę pod innym światłem innych gwiazd,

by z każdym napoczętym oddechem przełykać

 

pamięć, pejzaż odpryskujący mi całą ciebie.

Tymczasem obco na jednym z odległych

światów. Rozgorączkowana lampa nocy zaczyna

stopniowo ogarniać i tak już ciepły,

 

już i tak wymacany grudniowy śnieg

-to niepewne oparcie, zbyt mało trwałe,

by odżyć. I ta sama pajęczyna miejsc,

o którą się ocieram, którą przecinam

 

wzdłuż i wszerz. Patrzę jak się mijają

czerwone światła ciężarówek. W mej ręce

zupełnie czysto i zimno. Prócz kartki:

                                „Jeszcze nie zginąłem.

                                Póki ty żyjesz i ja istnieję”

                                                                   -nic.

Inne teksty autora