Już tylko usypisko, rozwarte szeroko
ramiona podejmują wielki powrót do wielkiego
miasta. Pomiędzy pniami białe
ślady, przedświtu zęby kładą się ukośnie
na ściany namiotów. Deszcz puszczany w niepamięć
rozgarnia
śliskie rośliny,
rozpłukuje
mnie.
Bielice, 14.06.1996