Chociaż dźwięki radości z mych strun mkną gromadnie
Nie z serca się wydobywają
Lecz w sercu rozbitym jest głąb tajna na dnie
A w niej czarne myśli mieszkają
Po bladym policzku ognista łza spływa
Nie w sercu zrodziła się ona
Co w sercu, przez życie zwiedzionym, się skrywa
W nim również i skona
I szukać współczucia nie ważcie się u mnie
Wy złotej wybrańcy otuchy
Gdy własne cierpienie we wzgardzie mam dumnej
Na cudzy ból też jestem głuchy
Mój wzrok nie powinien oglądać zamknionych
Ostygłych ócz zmarłej dziewczyny
Przypomnieć bym mógł wiele chwil przeminionych
Cóż, kiedy nie lubię wspominać
Przeszłości nam jawi się mara straszliwa
Gdy umysł wspomnienie ogarnia
I krwawa, za mroczną zasłonę przyzywa
Jak w burzy czas morska latarnia
Znad brzegu śląc blask, z biednej łodzi
Gdy sztormy na falach igrają
Drży żeglarz, krzyk wznosi straciwszy nadzieję
I płacze w tęsknocie po kraju