Żywot Świętego

szako

Małżowina Johna była krętym tunelem
małe chrząszcze wpływały tam z wiatrem
szumiały koniki polne
muchy wiły sieci dla pająków

John był złodziejem o czystym sercu
chował białe myszki w oczach
upychał szczurze ogonki w nosie
rozcierał zziębnięte nóżki biedronek

Łany zbóż śpiewały pieśni pijackie
John zanurzał się w falach pszenicy
Niebo szarzało gradobiciem
skostniałe ciało obsiadły owocówki
szako
szako
Wiersz · 11 lipca 2003
anonim