Nocny ogród

roozia

Szłam ogrodem
Nocą czarną
Miażdżąc glanem
Co pełzało

Nie mój był
Ten krzak porzeczki
Dopuściłam się
Kradzieży

I raz po raz
Garścią całą
Mokrą, śliską
Bo padało

Kwaśną mazię
Żrąc spostrzegłam
Krzak agrestu
Tam pobiegłam

Rwąc owoce
Bezlitośnie
Gryzłam głośno
Coraz sprośniej

Księżyc wisiał
Świerszcze wrzały
Przygniatane
Mymi glany

Z liści soki
Opadały
Nocny ogród
Opływały

Drżały trawy
Piękno spało
Śliskie sprawy
Wyszły na noc

Wiśni drzewo
Obłapiając
Obdzierałam
Z wiśni gałąź

Cała twarz
W czerwonym soku
Wyglądała jak
W krwi w mroku

Zęby wbiłam
W miąższ gruszkowy
Biała mazia
Cieknie z brody

Oczy lśnią mi
Gdy ze smakiem
Liżę twarz
Klejącym jabłkiem

Teraz cała
W lepkiej mazi
Idę cuchnąc
Owocami


Szłam ogrodem
Czarną nocą
Wtem na drzewie
Widzę kogoś

Staję, ręce
Ociekają.
Twarz czerwoną
Jak w krwi naprzód

I podeszłam
Trochę bliżej
Miażdżąc glanem
Z piskiem glistę

Chciałam podejść
I zapytać
Lecz wrzask trwogi
Tylko słychać

Potem spadło
Głucho na dół
Czyjeś ciało
W zgniły padół

Ten ktoś wziął mnie
Za wampira
Chyba. Spadł…
Czy go zabiłam???
roozia
roozia
Wiersz · 17 sierpnia 2003
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    not4u
    nie chcę skomentować tego textu. ani oceniać.

    · Zgłoś · 20 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    A mnie to rozbawiło:) Mam szczerą nadzieję, że taki miał być efekt.

    · Zgłoś · 18 lat
  • pokrzywkaa
    hahahaha, smaczny dowcip ...taki owocowy :) dobrze,że humor nas się trzyma

    · Zgłoś · 18 lat
  • pokrzywkaa
    hahahaha, smaczny dowcip ...taki owocowy :) dobrze,że humor nas się trzyma

    · Zgłoś · 18 lat
Usunięto 1 komentarz