wspominałem
i czas zakleszczył się
między beżowym płaszczem matki
a amatorskim chórem demonstrantów
w tanim polskim dżinsie
to prawda
nie pamiętam wiele
moje cechy płciowe
były jeszcze zdecydowanie drugorzędne
i dopiero w kalekiej przyszłości czekały mnie
płomienne sprzeczki bawełnianych kochanków
zima ponownie zaskoczyła drogowców
a na sklepowej wystawie stał pluszowy Pies Pluto
wspólne dzieło amerykańskiego filmowca
i bałuckiego krawca
megafonowe słowa dostojnie przesuwały się
ponad głowami moją i matki
niczym sterowce z wibrujących zgłosek
właśnie wtedy słońce oświetliło sklepową wystawę
i Pluto niczym Mefisto dla początkujących
skusił mnie swą niedosiężną podróbką luksusu
w tej samej chwili tłum ruszył
a kordon milicji upomniał się
o włóczkę z matczynej jesionki
Nieznany
Wiersz
·
17 sierpnia 2003
-
vgfgrdziwny