czas mgły

visago

szósta rano, wcześnie jak na to miejsce i czas
opadająca mgła krople rosy dach pochylony
do samej ziemi po drugiej stronie drogi
krajobraz za nim rozlewa się zielenią zmatowiałą
pomarańczowymi palmami odchodzącego lata
"Ludzie z mgły" napis w drewnie nad framugą drzwi
zaprasza na wieczór głośnych rozmów z kuflem piwa
wsparty ramieniem o coś tam belkę słup przymykam
oczy nie wspominam nie marzę żyję w czasie
realności spojrzenia wyobrażam jedynie świat
zwyczajnie obcy wyobrażam jak schodzę z wysokich
partii gór w swą tajemniczość nieznajomego przybrany
napawam się romantyzmem sytuacji za plecami ciemny
las pod nogami mgła ja człowiek z mgły wyłaniam się
stawiam krok za krokiem omijając tajemnice
ja człowiek z mgły przemierzam drogę bez niczyjego
zrozumienia pozwalam sobie przemilczeć zranione
serce uśmiech rękę wyciągniętą spotkanie zaplanowane
krótka chwila przymkniętych oczu realności
spijam ulotny komfort anonimowego istnienia
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
visago
visago
Wiersz · 21 sierpnia 2003
anonim