Namalował obraz i przybrał pastelą.
Zioną skrupulatnie związaną paletą.
Obudził poranki i zawył wieczorami,
By niekształtne kropki i kreski stały się nami.
Na wietrze rwać posoką rozkazał ziołom.
Do progów horyzontu kłaniać nieboskłonom.
Ile z nas i Demeter przetrwało?
Czy stać się miało to, co się stało?
Szarpnęły tuziny za młoty i ryli.
Kopali i burzyli sięgając mogiły.
Pochłonęła kamienne tablice grzeszna budowa,
Gdy cierniem spętany Prometeusza dar strawił słowa.
Piach zmutował w beton, szkło to zaś w neony.
Pastelowy poranek został poskromiony.
Czy jest jeszcze coś, czego przed nami nie było?
To zdarzyć się miało, co się zdarzyło.
Tak trwa łuna pustej metropolii lampami.
Elektrycznie wspomagana spalina chaos rani.
Kurz XXI-go wieku pod skórę się wrzyna.
Ginie pod autostradą i smoła gwiezdna drabina.
I może w narkotycznym haju w ślepaki nas wiedzie,
To głębiej pod stalą pewniej niż w niebie
Na ile nadzieja się skrystalizowała?
Czy idea dała to, co obiecała?
Z schmielonego raźnie narodu kamienia,
Wyrasta poświęcony klątwą wtórnego myślenia.
Co w rynsztoku duszę zaprzedał złym bogom.
Pachnie mu, lecz podjudza minę swa zdziwioną.
Ten żywi się echem zaschłej wieczora palety.
Upadłszy, buszuje w trawie po nowe podniety.
Po coś ten cień lampom zostawił,
I wolę dałeś by się wolą udławił?
Ja lubię w poezji prostotę, dowcip(oczywiscie to moje subiektywne odczucia). To tutaj jest zbyt...nyo... pompatyczne? Zawikłane? No nie wiem.... Zdanie swoje piszę jako li i jedynie odbiorca poezji, bo sama jestem prozatorska aż do bólu ;)))
W każdym razie w skali sześcioocenowej dałabym 4(gdybym miała dobry humor) a 3 z plusem w każdym innym przypadku...
pozdrowionka!