kiedyś wszystko zdawało się możliwe
a świat
miał metr wysokości
pnie drzew znaczyły kilometrowe odstępy
na zwykłej ulicy
i nie było porządku rzeczy, takiego jak w książkach
były za to stawy - wyłożone okrągłym kamieniem
gniła w nich stara deszczówka i liście, a jednak
gdzieś pomiędzy nimi
paw
szeleszcząc i sycząc
ogonem wykreślał połyskliwy kąt półpełny,
za płotem, murem,
w otoczeniu karłowatych domków, drzew
znaczących kilometrowe odstępy
płytek pękniętych, płytek całych
odkąd ulice zyskały naturalną skalę
z niemożliwości, z pawia za kamiennym murem,
z tej zachwianej wiary
w błękit nieba, w szelest królewskiego ogona
wykwita smutek
choć ciągle szuka się
cienia tamtej nadziei,
że znów, nad zgniłą wodą,
wzejdzie nagle poirytowane pawie słońce
Szluger
Wiersz
·
18 października 2003
-
dupeczkawow ale do dupy-musze dopisac bo jakis kretyn nie pozwala umieszczac takich krotkich - ale dlaczegho?!?!?!?! co za idiotyczny system!