Tu się gromadzą,
Pod żyrandolem wymownej ciszy,
Migocząc iskierką zrozumienia
Te wszystkie blade niejasności,
Które sensu bytu nie nabrały.
Tłum nienasycoych spraw
Gorszonych priorytetami,
Z postulatem zrozumienia
Biczuje moją podświadomość
I z każdym uderzeniem
Bata alienacji
Bliższa jest wydania
Słów,których sie boję
że wszystkie białe plamy
W moim umysle
Zniszczy Apokalipsa,
Zwana dorosłością.
"stoje na balkonie pale papierosa"