dziesięć przykazań pobożnych
1] mam wielu bogów przed sobą, na pewno
2] wymawiam ich imiona daremno
3] dzień święty mocno uświęcam wódką każdego dnia
4] a pozniej czczę wulgarnym słowem matkę swoją i swojego ojca
5] jestem śmierci przyczyną przewaznie
6] nikt mi już nie powie, że nie kradnę
7] cudzych łóż się nie boję wcale
8] pełną teczkę sumienia mam fałszywych swiadectw
9] tyle wszedzie żon - chętnych
10] i nikt mi nie powie, że nie ma rzeczy łatwych i pięknych
To bardziej manifest niż wiersz, chociaż słowo wiersz niezdefiniowanym jest.
I takie trochę... efekciarskie. Ale lepsze od tzw. poezji jaką nam zazwyczaj na wywrocie serwują. Biję tutaj do tych wszystkich notorycznie pojawiających się "okien duszy", "blasków księżyca", "rozdarć wewnętrznych splamionych krwią". Stanowczo wolę "dekalog", mimo że rzeczywiście nie odkrywa on Ameryki (to akurat zrobił K. Kolumb).
pozdrawiam,
kussi