Wyśpiewałem sobie zakończenie
Snu - banalnego snu
W drodze do pracy
Bez pracy nie ma kołaczy
Krzyczał cieć bez pracy nie ma...
Przedrzeźniał mnie ubrany w łachy kuglarza
To już Styks kolego to już Styks
Ręka chwyciła odruchowo pas niebezpieczeństwa
Może wyskoczyć przez szyberdach
Albo zahamować lub skręcić
Zacząłem coraz głośniej śpiewać
W ustach poczułem monetę
O ... spojrzałem w lusterko: cieć wierzgał nogami w powietrzu
Koniec jazdy wlazłem do zatłoczonej spiżarni
Tu mogę się skryć
Ciągle tu siedzę
Boję się wyjść
Nie wiecie
Czy cieć jeszcze tam stoi
kussi
Tez jestem leniwy i nieodpowiedzialny, ale nie jestem pewiem czy o to chodzi (zmarnowanie zycia), strasznie nieprzejrzyste te metafory.
Jak rozumiec lusterko (symbol?) i wierzganie nogami w powietrzu (szubiennica?)?