Gnijcie maluczcy
w swych martwych nastrojach,
żałobę na piedestał wynoście,
kirem utulani w smutku i rozpaczy!
Wsłuchujcie się w tętno zwalniające,
patrzcie na czasu krople, niech rytm
wybija kolejne ostatnie chwile
i następne zmarnowane istnienia...
Upajajcie się dalej poniżeniem
i pogardą ziemię gryząc za życia,
czyż nie cudownie to zmarnowany czas?
Formujcie szeregi potępieńców
pokaranych łaską, skazanych na życie
jak na niebyt nieskończony, a każdy
uśmiech niech bólem się odciska
w sercach nie splamionych radością...
Jakże pięknie mordować codzienne chwile
w udręce nieprzerwanej, ciężko stąpając
ścieżkami poprzedników waszej
wiecznej apokalipsy! Niech dalej
każda iskra radości obija się
o klatkę niewolniczą, promień słońca
grymas na twarz przywodzi, no dalej,
w końcu czy ktoś rozlicza z masakry
szczęścia niedoszłego ?
I jakże trudno wyrwać się
z klubu waszego, moje zjawy za życia...
przeciętny
said kussi